Wszyscy razem udaliśmy się do szpital . Nie
dokładnie wszyscy , tylko ja , rodzice Oliviera , Aaron i Theo .
Ustaliśmy przed salą , na której leżał piłkarz . Wydobywały się z niej powolne
odgłosy bicia jego serca odzwierciedlanego przez tą maszynę , która jest
wyrokiem .
Chcieli go ratować . Chcieli , ale mówili że na to jest za późno . Że śmierć
poniósł już mózg .Nie ma odwrotu . Mają możliwość odłączenia go , albo trzymania
w nieskończoność w śpiączce .
Lekarz podszedł do nas i zaprosił nas
do środka .
Nie widziałam nic . Kompletnie – nic. Łzy zasłaniały mi cały otaczający świat .
Czułam się jakbym była ślepa . Nie mogłam z tym nic zrobić .
Po chwili to nastąpiło . Po sali
rozciągnął się ten dźwięk. Oznaczający całkowity koniec. Jego serce już nie
bije , i nie zabije . Nigdy .
Wybiegłam z sali i schowałam się w
najbliższej łazience . Zaczęłam płakać . Jeszcze bardziej .
-Olivier – powiedziałam przez łzy – Wróć do mnie , wróć . Czym sobie zasłużyłam
, żeby musiał mnie opuścić ? Byłam aż tak zła ? Czy może to jego wina ?
Dlaczego to robisz ? – mówiłam odnosząc się do Boga – Coraz bardziej wątpię w
Twoje istnienie , wiesz ? Przez to wszystko , co robisz. Odbierasz młodym
ludziom życie . Odbierasz mi całą radość , którą miałam . – powiedziałam i
zsunęłam się na kolana .
Po chwili usłyszałam otwieranie drzwi
do łazienki . Spojrzałam w tamtym kierunku , i zobaczyłam Aarona . Jego oczy
były czerwone .
Usiadł obok mnie .
-Julia – zaczął – Olivier .. kilka miesięcy temu mnie o coś poprosił –
spojrzałam na niego pytająco – Wtedy odebrałem to .. odebrałem to jako zwykły
żart. Powiedział mi , żebym po jego śmierci się Tobą zaopiekował . Żebym
przypilnował , żebyś dobrze żyła. Że tylko na to zasługujesz . Miałem zadbać o
to , żebyś nie cierpiała . – powiedział wycierając moje łzy i jednocześnie po
chwili swoje . – Nie wiem , dlaczego mi to powiedział . Bardzo Cię kochał .
Nadal cię bardzo kocha . Nie płacz już . Wiem , że to jest bardzo trudne . Sam
jestem w totalnej rozsypce , nawet nie chcę sobie wyobrazić co ty czujesz .
Zrobię wszystko . Słyszysz ? Wszystko .
-Aaron – zaczęłam – Jesteś wspaniałym przyjacielem , wiesz ? – powiedziałam
łamiącym głosem . Aaron mnie przytulił . Zaczął mnie uspakajać .
Kilka minut później wróciliśmy do
hotelu . Od razu spakowałam moje rzeczy i wszyscy razem udaliśmy się na
lotnisko . Kierunek ? Francja . Pogrzeb co prawda dopiero , za kilka dni . Ale
chce tam być , chce wspierać jego rodzinę . Razem z Aaronem mamy polecieć do
Francji . Reszta drużyny wróci do Londynu i przylecą na pogrzeb .
*Kilka dni później*
Wszystko na pogrzeb przygotowane .
Olivier jest już we Francji , dzisiaj pogrzeb . Ja 24 godziny leże w łóżku z
chusteczkami , które donosi mi Aaron .Przez te kilka dni jest dla mnie wielkim
oparciem . Razem z rodzicami Giroud’a oczywiście . Rodzice Francuza sami nie
mogą się z tym pogodzić .
To jest jak sen .
Jeden wielki sen , z którego mam nadzieję się obudzić .
*Pogrzeb*
Nie obeszło się bez leków na uspokojenie , i
to najmocniejszych jakie tylko lekarz posiadał .
Wszyscy udali się na cmentarz , pogrzeb jak pogrzeb . Tylko ten był inny.
Właśnie pochowali mojego narzeczonego .
Stałam z popuchniętymi oczami i obserwowałam .
Jak trumna idzie niżej .
I niżej .
I już jej nie widać .
Czułam , jak z moich oczu znowu płynął łzy .
Gdy było już po wszystkim , a każdy
podchodził żeby postawić wieniec , kwiaty i znicze . Podeszłam do nagrobka i
położyłam mój wieniec . Z białymi liliami . Były to nasze ulubione kwiaty .
Olivier zawsze dawał mi je na urodziny , imieniny . Wysypał nimi cały dom , gdy
oświadczył mi się w ten jedyny i niepowtarzalny magiczny wieczór . Zawsze
powtarzał , że je uwielbia .
Na kwiatach była wstęga , z napisem : Na zawsze razem , Twoja Julia .
Przeczytałam nagrobek . Olivier Giroud ur.30 września 1986 – zm. 24 maja 2014 .
Przetarłam łzy i usiadłam na ławce przy
grobie . Już nikogo nie było , wszyscy już poszli do domu . Zostałam tylko ja .
Ja i Olivier . Sami .
Siedziałam i tak bez celu patrzyłam się
na grób . Świeciło słońce , które co chwila chowało się za ciemnymi obłokami .
Coś zapowiadało , że będzie padać .
Pamiętam , gdy byłam z nim na spacerze
10 km od Londynu . Chodziliśmy w słonecznej pogodzie , ale w pewnym momencie
zaczęło padać. Olivier wtedy zakrył mnie swoją bluzą i po raz pierwszy
pocałował . Wziął mnie na ręce i pobiegł ze mną pod najbliższy dach . Wyznał mi
miłość .
Gdy przestało padać , pobiegliśmy do samochodu i wróciliśmy do Londynu .
Na zawsze zapamiętam tamtą chwilę .
Wtedy naprawdę zdałam sobie sprawę , że go kocham . Kocham go nad moje całe
życie i ponad wszystko co w nim kochałam . Nadal go tak kocham . I wierze , że
zawsze będzie obecny . Że będzie patrzył na mnie jakoś z góry , z boku . Że
będzie ze mnie dumny , gdy coś osiągnę . Wiem , że będzie ciężko . Ale zrobię
to , będę się starać i osiągnę coś wielkiego , dla niego . I tylko dla niego .
Bo go kocham
Po chwili jak przeczuwałam – zaczęło padać . Ale nie zwróciłam na to uwagi ,
nadal tam siedziałam . Moje włosy były całe przemoknięte , ubrania też .
-Julia- usłyszałam za sobą – Chodź , bo będziesz chora. – to Aaron . – Zresztą
, musimy niedługo wracać do Londynu . Chodź , ogrzejesz się . – powiedział i
usiadł obok mnie . Zarzucił swoją rękę na moje ramie i przytulił . Zdjął swoją
marynarkę i założył ją na mnie – Wiem , że jest ciężko . Ale pamiętaj , jakoś
przez to przebrniemy . – dodał a ja wstałam . Po chwili spojrzałam na niego i
poczułam , że mdleję .
**Aaron**
Ustała przede mną i nagle zobaczyłem
jak z jej nosa wydobywa się krew . Spojrzała na mnie i nim się obejrzałem
leżała na ziemi . Podniosłem ją i pobiegłem z nią do szpitala . Nie miałem
pojęcia co się dzieje , pierwszy raz mnie takie coś spotkało .
Wbiegłem przez drzwi prowadzące do środka ,i zacząłem wzywać pomocy . Lekarze
zabrali ją na oddział , nic mi nie mówili .
Usiadłem w poczekalni . Widziałem , że ludzie na mnie patrzą . ,,O , to Aaron
Ramsey , co on tu robi?’’
Pół godziny później , nareszcie wyszedł ten lekarz, który ją zabrał .
Podszedłem do niego .
-No i co z nią?
-Nie mogliśmy jej ocucić . Prawdopodobnie to z przemęczenia . Czy dziewczyna
ostatnio miała jakieś .. nieprzespane noce , stres ?
-No .. tak . Pogrzeb narzeczonego . – odpowiedziałem .
-No to by wyjaśniało . Ale krwotoki z nosa zawsze są niepokojące . Musimy
zrobić dokładniejsze badania . Ale proszę się nie martwić , to pewnie wina
stresu .
*Kilka dni później*
Okazało się , że to rzeczywiście
spowodowane stresem i przemęczeniem . Ale badania krwi nie były dobre . Lekarz
kazał wrócić jej do Londynu i tam zrobić bardziej szczegółowe badania .
Będę ją ganiać ! Ona na słowa lekarza kiwnęła tylko głową , a ja wiem , że on i
tak na te badania nie pójdzie . Ale ja już dopilnuje tego , żeby poszła . Nawet
jeżeli nie będzie chciała , i tak pójdzie . Tego nie można lekceważyć , od
dzisiaj będę ją ganiał jaj ojciec czy matka . Nie ma łatwo z Ramseyem , nie ma
!
Nie pozwolę , żeby Julii coś dolegało .
*Kilka tygodni później-Aaron*
Julia coraz bardziej się zmienia .
Sądzi , że już jest wszystko okej , że jakoś żyje . A w nocy zawsze płacze , bo
widzę to rano jak ją odwiedzam przed treningiem . W nocy też znika , wraca
następnego dnia i co jakiś czas pijana . Chodzi po klubach , ale przecież nie
jestem jej ojcem , żeby jej rozkazywać , że ma siedzieć w domu i nie chodzić po
klubach . Jest dorosła , może robić co chce .
Właśnie wracam z treningu . W Londynie
, jak zawsze straszne korki .
Rozglądam się , bo nie mam nic innego do roboty . Od 10 minut stoję w jednym
miejscu . W pewnym momencie , usłyszałem dźwięk mojego telefonu . Był to SMS ,
od nieznajomego numeru .
,,Przyjedź do Klubu … . Jest problem z Julią ‘’
Rozszerzyłem oczy z niedowierzania .
Nie wiem czy ufać , czy nie . Ale wiem , że Julia w tym klubie przebywała z
Olivierem . Postanowiłem to sprawdzić . Skręciłem i pojechałem prosto do klubu
niedaleko Centrum Miasta . Wszedłem do środka bez problemu . Bramkarz od razu
mnie poznał , bo ja również tu bywałem .
Rozglądałem się po całej sali . W końcu zobaczyłem Julię tańczącą z jakimś
kolesiem , który ewidentnie ją podrywał . A Julia ewidentnie była pijana .
Podszedłem i złapałem Julię .
-Idziemy do domu mała – powiedziałem i zabrałem ją z ramion jakiegoś wysokiego
kolesia z czarnymi włosami i jasną cerą.
-Ale ja nie chce – powiedziała i próbowała uciec .
-Widzisz , ona nie chce ! – wtrącił się .
-A ja na Twoim miejscu , to bym się nie mieszał cwaniaczku . Co chciałeś jej
zrobić ? Podać pigułkę gwałtu ? Zgwałcić w łazience ? – zaśmiałem mu się prosto
w twarz i zabrałem Julię ze środka . Stawiała opór , więc wziąłem ją na ręce .
Posadziłem w samochodzie i odjechaliśmy .
-Julka , nigdy więcej – powiedziałem odpalając samochód – Nigdy .- ruszyłem z
miejsca . Dziewczyna raz się śmiała , a raz narzekała jak to ją głowa boli . Po
chwili usnęła .
Korki w Londynie były niemiłosierne . Chyba z pół godziny stałem w miejscu .
Z radia płynęła najróżniejsza muzyka . Co chwila przełączałem stacje , w
poszukiwaniu czegoś co mnie zainteresuje . Spojrzałem na zegarek . 22:21 .
-Oj Julka , nawet nie zdajesz sobie sprawy jak bardzo się martwię, i jak mi
cholernie zależy . – powiedziałem zerkając na śpiącą z tyłu dziewczynę .
Codziennie patrzę jak się marnuje . Może nawet ląduje z przypadkowymi kolesiami
w łóżku . Ale ja na to nie pozwolę , nie ma mowy . Od dzisiaj Crovs będzie pod
stałym nadzorem . Koniec z imprezami , bynajmniej nie wolno jej samej chodzić .
Może mnie za to znienawidzić . Ale jakby Olivier dowiedział się , co wyczynia jego
Julka , to zabiłby mnie za nieupilnowanie . Bo przecież Julki by nie zabił , to
trywialne .
-Gdzie ja jestem ? – usłyszałem zza siebie .
-W Izbie Wytrzeźwień – zaśmiałem się .
-Śmieszne . – parsknęła .
-Miało tak być – odpowiedziałem nadal skupiony na drodze.
-Skąd wiedziałeś gdzie byłam ? – zapytała przecierając oczy .
-Telepatia . A tak naprawdę , to zawsze tam chodzisz i chodziłaś .
-Świetnie – dziewczyna wzruszyła ramionami i upadła na siedzenie – Która jest
godzina ?
-Teraz ? – zapytałem i spojrzałem na zegarek .- Wpół do 12 . Ale już jesteśmy
pod mieszkaniem – odpowiedziałem i wysiadłem z samochodu . Otworzyłem jej drzwi
i złapałem za rękę , po czym pomogłem wysiąść z samochodu . Ledwo trzymała się
na nogach , było jej zimno i bolała ją głowa .
Boże , za co ?
Siedziałbym teraz spokojnie w fotelu ,
albo nawet bym spał , po oczy mi się niemalże same zamykają . Ale przecież ,
czego nie robi się dla tej drugiej osoby .. Która dla ciebie coś znaczy .
Ale to nie ważne , całkowicie .
Wziąłem ją na ręce i zaniosłem do windy . Wcisnąłem 12 i winda uniosła się od
góry . Po chwili byliśmy już na 12 piętrze .
Otworzyłem drzwi . Tak miałem zapasowy klucz .
Położyłem dziewczynę na łóżku . Miałem już zamiar wychodzić .
-Aaron – powiedziała Julia . Odwróciłem się w jej kierunku i spojrzałem
pytająco na dziewczynę – Zostań ze mną – powiedziała a w jej oczach pojawiły
się łzy .
-Ej , nie płacz . Dlaczego płaczesz ?
-Obiecuje , że już nigdy nie będziesz musiał wyciągać mnie z klubów , nie
będziesz musiał się mną ,,opiekować ‘’. Powinnam wyprowadzić się z Londynu .
-Nie mów tak ! Nie jesteś dla mnie żadnym ciężarem , to po pierwsze . Po drugie
, to musisz skończyć studia . A ja tego dopilnuje – usiadłem obok niej i
otarłem jej łzę .
-Brakuje mi go . – powiedziała i sama przetarła swoje oczy rozmazując starannie
zrobiony makijaż .
-Mi też – złapałem ją za rękę i spojrzałem w jej brązowe oczy – Każdemu go
brakuje , uwierz mi . – odparłem nadal wpatrzony w jej piękne oczy .
Zacząłem się niebezpiecznie zbliżać , sam nie wiem co robie .
Rozdział świetny . Płaczę .
OdpowiedzUsuńA Aaron to naprawdę świetny przyjaciel . !
/ Mortiś :*