niedziela, 16 lutego 2014

4.Mu­sisz od­na­leźć nadzieję i nieważne, że nazwą ciebie głupcem.

*Julia*
     Aaron musi za mną niemalże łazić . Nie musi tego przecież robić . Wiem , że obiecał Olivierowi że będzie miał mnie na oku .
     Ale ja sama .. nie powinnam tego wykorzystywać . Na początku imprezowałam z konieczności oderwania się od tej pieprzonej rzeczywistości po śmierci Oliviera . Potem Aaron mnie ganiał , nawet pokłócił się z powodu mojego imprezowania . Ganiał mnie do lekarza , na różne badania ale ja go olewałam i chciałam zrobić mu na złość .
Siedziałam obok niego , dzisiaj bałam się zostać sama .
Zaczął zbliżać swoje usta do moich . Musnął je delikatnie , a gdy się otrząsnęłam wyprułam do łazienki . Oparłam się o drzwi i zsunęłam się po nich . Zaczęłam płakać .
Co ja robie .
     Miesiąc temu umarł mój narzeczony , a ja dzisiaj prawie całowałam się z jego najlepszym przyjacielem .
Julka , otrząśnij się .
Zmazałam swój makijaż , umyłam włosy i wyszłam z łazienki . Usiadłam na łóżku . Aaron stał w drzwiach .
Położyłam się na łóżku , a on położył się obok mnie . Nie protestowałam – wręcz przeciwnie . Brakowało mi tego . Zawsze Olivier po treningu kładł się obok mnie , opowiadał mi ciekawostki z treningów i z jego świata piłki nożnej . Wtulałam się wtedy w niego i z ciekawością słuchałam jego wszystkich opowieści .
- Przepraszam – powiedział Aaron . Nic mu nie odpowiedziałam , tylko wtuliłam się jak najmocniej potrafiłam . Było zimno , ale nie tylko z tego powodu . Jak już wcześniej wspomniałam – brakowało mi tego . Teraz czułam się jak w ramionach mojego ukochanego . Niemalże wyobraziłam sobie , że nie leże obok Aarona , tylko obok Girouda .
 Poczułam jak łza spływa mi po policzku . Szybko ją wytarłam , żeby nie zamoczyć koszuli Ramsey’a .
Nim się obejrzałam , odeszłam w ramiona Morfeusza.
 Następny dzień był równie szary i zbyt normalny . Znowu budzę się bez Oliviera obok , znowu pozostaje mi tylko samotność .
Ale dzisiaj było nieco inaczej , głównie dlatego że obudziłam się mając obok siebie kogoś – Aarona . Jeszcze spał . W końcu korzysta w chwili wolnego . Wstałam z łóżka jak najciszej ,by tylko go nie obudzić . Ale myliłam się – nie spał .
- Dzień Dobry – uśmiechnął się – Jak się spało ? – przeciągnął się .
- Dobrze – odpowiedziałam siadając na łóżku . Uśmiechnęłam się i po chwili udałam się do kuchni . Aaron poszedł się przebrać , a ja postanowiłam odpłacić się mu śniadaniem .
  Kanapki były gotowe w tym samym czasie ,gdy Ramsey wyszedł z łazienki ubrany w ciemną koszulę i jeansy .
- Musiałam się jakoś odpłacić tym ,że musiałeś w nocy znosić moje kręcenie się po całym łóżku , więc jedz i nie marudź – zaśmiałam się .
Aaron z mojego polecenia wziął się za zjadanie kanapek , a ja w tym czasie udałam się do łazienki. Ubrałam się w granatową koszulę a do tego założyłam czarne spodnie . Włosy splotłam w niedokładnego koka . Gdy wyszłam z łazienki , Aaron trzymał w ręku kurtkę i gotowy był do wyjścia .
- Dziękuję za kanapki – uśmiechnął się - Naprawdę były świetne . Musze załatwić kilka spraw na mieście , wpaść potem ?
- Dzisiaj chyba jadę do galerii , muszę kupić nową kurtkę . Potem mam spotkać się z Niną ,więc dzisiaj masz wolne – skłamałam .
- To ja idę . Do zobaczenia – powiedział wkładając w pośpiechu kurtkę i wyszedł z mieszkania .
     Dlaczego to było kłamstwo ? Postanowiłam ,że pójdę do lekarza. Od kilku tygodni dziwnie się czuje ,często mnie mdli . Może złapałam jakiegoś wirusa .
Założyłam moją czarną, skórzaną kurtkę . Już wcześniej byłam umówiona na wizytę u znajomego lekarza ,do którego niemalże zawsze chodziłam . To do niego Aaron ganiał mnie po incydencie na cmentarzu .
Wyszłam z bloku i udałam się taksówką do centrum . Zapłaciłam taksówkarzowi i udałam się do szpitala ,w którym przyjmował lekarz . Spojrzałam na mojego iPhone’a ,który wskazywał godzinę 11 . Czyli jestem punktualnie .
     Wparowałam do środka i od razu dopadł mnie ten zapach . Szpitalny ,który czułam niemalże cały czas w Lizbonie .
Udałam się do gabinetu lekarza . Zapukałam , a gdy usłyszałam ,,Proszę’’ otworzyłam drzwi , przywitałam się z lekarzem i usiadłam naprzeciwko .
- Już wcześniej chciałem z Tobą porozmawiać – zaczął i się uśmiechnął – Pamiętasz , tydzień temu byłaś u mnie na badaniach .
- Tak .
- A teraz co Ci dolega ? Muszę się upewnić –kontynuował a ja zaczęłam mówić mu wszystko ,co leży mi na sercu . – Tak jak myślałem .
- To coś poważnego ?
- No w sumie .. to tak .
- Co ?
- Julia . Jesteś w ciąży . To drugi miesiąc – powiedział z uśmiechem a ja zbladłam i poczułam ,że kręci mi się w głowie .

- Jak to w ciąży ? – kontynuowałam .
- Nie wiesz ? – zaśmiał się .
- No .. wiem . Ale jak , ja ? Teraz ? Drugi miesiąc ?-ciągnęłam dalej niemalże nieprzytomna .
  Wiem co to oznacza .
Jeśli jestem w ciąży , to jest dziecko Oliviera . Tylko i wyłącznie. W końcu i tak z nikim innym nie spałam ..
Dziecko Oliviera ..
  Teraz jednego jestem pewna . To dziecko ,jest jedyną nadzieją na lepsze życie .

_________________

No to oddaję w wasze ręce rozdział .
Julka w ciąży hyhy kto by się spodziewał ? :D
Jestem duumna z Kamila ! Z Justyny i Bródki też oczywiście . Ale Kamil przeszedł samego siebie ! :) Jestem też dumna z Maćka i Janka ! :D No to teraz drużynówki ! Miejmy nadzieje na medale .

1 komentarz:

  1. Rozdział jest genialny. Pisz dalej bo idzie ci zawodowo.
    Jestem cholernie ciekawa następnego rozdziału.
    POZDRAWIAM I ZAPRASZAM DO SIEBIE http://borussssssia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy